Archiwum lipiec 2005


lip 06 2005 Nie ma to jak działeczka...
Komentarze: 5

No i dziś wróciłam sobie z działeczki. Mam lekkiego, a nawet większego kaca, rewolution w żołądku i jestem wykończona. Wczoraj pięknym wakacyjnym wieczorkiem wybraliśmy się z Karą, jej chłopem i moim dobrym znajomym Łukaszem (z sanat.) na działeczkę mojego wujaszka. Droga była mecząca plus kupa reklamówek, które musieliśmy ze sobą zabrać. Kiedy nadeszła noc zaczęliśmy naszą zabawę. Zrobiliśmy sobie grilla i popiliśmy nieco na rozluźnienie. Wszyscy ładnie wznieśliśmy toast za Enczi. Chłopy robili se pachwinę na grillu(po naszemu pochwę).Oczywiście jak to zachłanna smoła musiała dorwać się jeszcze kilka razy sama do przezroczystej butelki i wypić bez towarzystwa. To było do przewidzenia, że będzie musiała ponieść tego konsekwencje. Jak to ja po wypiciu niezłej ilości „soku rozweselającego” nie mogłam usiedzieć w miejscu, bo kręciło mi się w główce i przez kilka godzin musiałam się poprzechadzać, żeby mi nieco ulżyło. W końcu doszłam do wniosku, że jak sobie raz dobrze żygne to mi przejdzie…no jednak nie przeszło tak sobie haftowałam chyba z 10 razy i opadłam z sił. Moi współlokatorzy nabijali się ze mnie przez cały czas trwania moich wędrówek między grządkami. Jak każdy złapał fazę to zaczęły się sypać niezłe teksty typu: „..mam cukier w kolanach”, Rozmowa między Łukaszem i Karą brzmiała: K:”…nie słyszę Cię, bo nie mam okularów „ na to Łukasz:…”to umyj zęby”. Kara też śpiewała piosenkę „Hamtarooo, łapek, CIAPEK I MALWINKA..” Nabrechtaliśmy się kurczę tak bardzo, że będzie co wspominać przez najbliższe 3 lata. A nad ranem było już trochę gorzej, było zimno, w sumie miałam do kogo się przytulić „..ale nie wypadało” i tak se przysypialiśmy, porzucaliśmy jeszcze paroma betonami i wróciliśmy czyści jak byśmy ze śmietnica wyszli. Ale jestem zadowolona. Ucałowania dla naszej załogi i podwójne dla Łukasza za to, że zechciał mnie odwiedzić i wymasował mi kostki ;):**

sexy_smolka : :